Hrabstwo Juliusz RPG
Chlebkojebca ;c
Ciemno wszędzie.
Głucho wszędzie.
Nos mnie swędzi.
Zaraz... nie mam oczu. To dlatego tam ciemno. Jeszcze do tego okulary przeciwsłoneczne. Jak niby mam coś widzieć? No i nie mam nosa, więc nie może mnie swędzieć. Wszystko jedno.
Czuję... ciasne pomieszczenie... Otworzyłem usta i rozejrzałem się.
Nadal ciemno. Ale wywalając język wyczułem woń mokrego drewna wokół. ... gdzie ja na Bogów Zewnętrznych jestem? Więcej nie jem naćpanych smarkaczy...
Niewygodnie mi. Przeciągnąłem się i usłyszałem trzask pękającego drewna. Ups...
Offline
Chlebkojebca ;c
Zszedłem po brudnych schodach do naszej odrażającej piwnicy. Ksiądz biskup przełożony KPT powinien zainwestować w sprzątaczkę. Było dość ciemno. Przetarłem oczy. Nie miałem dzisiaj soczewek, ale dostrzegłem zarys jakiegoś dziwnego czegoś, którego wcześniej na pewno nie było.
- Jest tu kto? - spytałem głośno i wyciągnąłem rękę w stronę czegoś.
Offline
Chlebkojebca ;c
Tak, zauważył pan ksiundz... trumnę... z której spodniej części wystawały nogi. Dłuuugie nogi. Jedna akurat klepała o posadzkę w rytm jakiejś niesłyszalnej melodii.
Kurde, coś mi się z nogami stało... chyba jestem w jakimś pudle. Słyszałem jakieś mamrotanie, albo coś, ale drewno zagłuszyło, więc nie wiem co to było.
Offline
Chlebkojebca ;c
Złapałem to dziwne coś za nogę. Czy cokolwiek to było. Ale dziwnie podrygiwało. Odkryłem lekko drżącymi rękoma wieko trumny.
- Tyyy.... Ty... Co ty jesteś - powiedziałem niepewnie.
Miało okulary przeciwsłoneczne. Po co mu one w trumnie? Zaraz, on był w trumnie....
Offline
Chlebkojebca ;c
Coś mnie chwyciło za nogę. Bezczelność. Szarpnąłem ostro. Ale chyba otwarło pudło. Coś tam mamrocze.
- Ubhugokr Acha-liquth ekehanakit ke'chuglegh lolachaz - zakląłem szpetnie próbując wstać. Zmysły powoli mi wracały. Ciemne, wilgotne pomieszczenie... pod ziemią. Jakiś człowiek zaraz obok.
Offline
Chlebkojebca ;c
Dziwny osobnik w trumnie odezwał się. Albo charczał? W każdym razie nie zrozumiałem. Ruszało się.
- Eeej - jęknąłem niepewnie, wyciągając krucyfiks z kieszeni mojej szaty. - Kim jesteś i skąd się tu wziąłeś?
Chciałem się nad nim nachylić, ale usłyszałem jakieś dźwięki z góry, przestraszyłem się i wpadłem do trumny!
Offline
Chlebkojebca ;c
Spada w moim kierunku... atakuje? Przewraca się? Nie wiem.
Odskoczyłem szybko i usiadłem na suficie. Chwilę układałem słowa w głowie, po czym odezwałem się:
- Ngggo... kim jesteś? zaargh.
Offline
Chlebkojebca ;c
Stworzenie wyskoczyło i siadło na suficie, a ja upadłem na dno drewnianej trumny. Bolało...
- Ja...? Jestem ksiądz Franciszek, wikariusz parafii, w której się znajdujesz. A ty...? - odpowiedziałem.
Offline
Chlebkojebca ;c
Pociągnął bym nosem, gdybym miał. Jego zdanie dziwnie zadźwięczało...
- Higglac-tho Shathus - przedstawiłem się.
Offline
Chlebkojebca ;c
- AAA! - krzyknąłem, gdy z jednej strony odezwało się to coś, znowu niezrozumiale, a z drugiej ktoś chwycił mnie od tyłu, kiedy już udało mi się wstać z trumny. Odwróciłem się i zobaczyłem, że to Krysia, dzięki Bogu...
- Hej ty... mów do mnie po ludzku! - krzyknąłem do cosia.
Offline
Chlebkojebca ;c
- Cloth'ngglui... teraz przedstaw się poprawnie. Śmiem insynuować, iż podałeś niekoniecznie poprawne imię. Gllor fhithuth
Nowy człowieczek. Na razie zignorowałem. Poprawiłem okulary na... twarzy.
Offline
Chlebkojebca ;c
- Szlag - powiedziałem. Wybacz mi Boże mój niewyparzony język. - Jestem Florian. Mój duchowy przedwodnik zwie się Franciszek, i bardzo chciałbym być taki jak on...
Offline
Chlebkojebca ;c
- Duchowy? - rozejrzałem się.
- To ten za tobą? Kkkath... nie jest zbyt duchowy.
Offline